Obecnie w Polsce chyba brakuje piłkarzy, którzy stylem mogli by pasować do Barcelony. Do głowy przychodzi mi obecnie jedynie Michał Żyro grający w Legii Warszawa, ewentualnie Robert Lewandowski, który mógłby powalczyć z Davidem Villą. Mógłby, nie oznacza, żeby powalczył.
Jednak sens tego artykułu jest całkiem inny. Chciałbym, żebyśmy zwrócili uwagę na naszą młodzież. Kluby w Polsce nigdy chyba nie zrozumieją, że stawianie na młodych to obecnie, oprócz milionowych transferów, podstawa działania średnich klubów europejskich.
Piłkarsko dążymy do Europy od dupy strony. Budujemy nowe stadiony, rozbudowujemy infrastrukturę, jednak nie inwestujemy w jednostki. System skautingu leży i kwiczy zakopany gdzieś w szczerym polu. Idealnym przykładem na to jest osoba Jakuba Świerczoka, który jakimś cudem uszedł uważnym oczom naszych rodzimych klubów i wylądował w Bundeslidze, w której radzi sobie nie najgorzej.
Każdy szanujący się klub otwiera Akademie Piłkarskie. W Niemczech ma je każdy klub w Bundeslidze, ale także kluby w niższych ligach. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach niemieckie kluby mają najzdolniejszą młodzież, na której potrafią oprzeć budowę swoich drużyn. W Polsce wychowanków grających w klubach można policzyć na palcach jednej ręki.
Cóż więc musi się stać, aby Polak wylądował w Barcelonie? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Na pewno należy zacząć inwestować w młodych chłopaków. Trzeba dawać im szansę na grę, szansę na normalne warunki życia (internaty klubów w Polsce nie raz są w opłakanym stanie!), szanse na treningi pod okiem fachowców. Jednak najważniejsze, to trzeba takich chłopaków znaleźć!
Niestety stan polskiej piłki nie napawa optymizmem na kolejne lata. System kick and rush w większości drużyn wystarcza na utrzymanie w Ekstraklasie, a do tego systemu nie pasują młodzi, zdolni technicy. Tak więc pierwszy Polak w Barcelonie to tylko melodia w przyszłości. I raczej nie będzie on wychowankiem polskiego klubu.
Młodzi piłkarze to podstawa sukcesu jaki można osiągnąć
OdpowiedzUsuń