Wszyscy wczoraj oczekiwali na wielki mecz Brazyli z Portugalią. Niemal wszystkie strony internetowe huczały o wielkich emocjach, wielkich nazwiskach i wielkiej grze. Jednak chyba nikt nie spodziewał się, że ten wielki mecz zakończy się wielkim remisem, po niezbyt wielkiej grze. Niemal nikt - oprócz mnie ;)
Powiem szczerze, że nie jestem zdziwiony tym wynikiem. Piłkarze przed meczem wypowiadali się, że nie będzie tutaj braterskiej przyjaźni, tylko ostra walka. Wyszło jak wyszło. Domyślałem się, że Dunga nie pozwoli swoim piłkarzom grać na 100% swoich możliwości, ponieważ ten trener woli zachowawczą i bezpieczną grę.
A Portugalia? Portugalia nie ma szans z dzisiejszą Brazylią. Za to zdanie możecie mnie wychłostać, ale taka jest prawda. Mimo tego, że Kaka pauzował, a Elano był kontuzjowany, to Portugalia nie ma co marzyć o zwycięstwie nad Brazylią. Sam Ronaldo, który po raz kolejny został graczem meczu, nic nie zdziała przeciwko świetnemu kryciu Brazylijczyków.
I tak zamiast hitu mieliśmy nudne 90 minut zachowawczej gry w piłkę nożną.
Za to wieczorem na brak emocji nie mogłem narzekać. Chile po raz kolejny mnie nie zwiodło i pokazało, że potrafi grać na poziomie mistrzów Europy. Walczyli jak równy z równym i tylko brak szczęścia nie pozwolił im na zdobycie 1, a może nawet 3 pkt.
Fifa statuetkę gracza meczu przyznała Iniest'cie, ale ja przyznałbym ją Davidowi Villi, lub Sanchezowi.
Wygrana Hiszpańow 2:1 może nie w pełni zasłużona, ale pewna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz